Mantra maha prajña paramita (gate gate…)

Szczególne znaczenie ma dla mnie mantra zawarta w Sutrze Serca, głównym tekście źródłowym buddyzmu mahajany. Pamiętam, że sprawa tej mantry nurtowała mnie właściwie od samego początku kiedy zacząłem częściej bywać w ośrodku zen, jakieś 8 lat temu. W tym, i pewnie w większości pozostałych, recytowanie Sutry Serca jest stałym punktem spotkania. Choć mówi ona, że mantra prajña paramita jest doskonałą i niezrównaną mantrą, która usuwa wszelkie cierpienie, a wszyscy buddowie wszech czasów powtarzają ją. Nakazuje głosić ją, a jednak nie spotkałem nikogo kto by to robił.

gate gate pāragate pārasaṃgate bodhi svāhā

szedłem szedłem na drugą stronę szedłem
zostawiając wszystko przeszedłem
widzę znów odwieczny rzeczy bieg

Wyjaśnienie

Trudno jest przetłumaczyć tę mantrę, najlepiej rozumieć ją od razu w sanskrycie, jaką jest. Z resztą objętość tłumaczenia chyba mówi sama za siebie. Można szybko zauważyć, że kluczowym jest tu słowo gate czyli iść, przejść. Przejść dokładnie przez trzy stadia. Wpierw po prostu idę, doświadczam. Doświadczywszy tej nowej, nie dającej zapomnieć rzeczy, przenikam jej powierzchowne znaczenie (pāra, wyższy, por. pāramātma, pārabrahma). Przenikłszy powierzchowność mogę zostawić to. Nie trzymając się już tego, znów widzę rzeczy takimi jakimi są (bodhi).

To jest cykl, który powtarza się wciąż i wciąż. Iluzja i przebudzenie bezustannie przenikają się. Jeśli myślisz, że droga ma koniec znów się pomyliłeś. Dlatego wciąż idziesz, idziesz… Umysł cały czas się czegoś łapie, a ja wciąż to puszczam, co by to nie było. Kiedyś trzymałem lata, potem miesiące, dni, godziny, minuty, sekundy. Jednak świat nie zna stałości, idzie, idzie, idzie. Dlatego i ja idę, idę, idę.

To co kiedyś wydawało mi się lekiem (medytacja, zazen) okazało się być prawdziwym życiem, jedynym życiem. Bo życie to ruch. Ta mantra to przypomnienie by nie zatrzymywać się na poszczególnych zjawiskach. Doświadcz, przeniknij, zostaw, śmiej się jak Budai.

Ostatnio, przeglądając na targu pewien leksykon buddyzmu mahajany (niestety zapomniałem tytuł i autora), znalazłem ciekawą wzmiankę co do znaczenia słowa svāhā. Na ogół jest rozumiana jak „niech tak będzie”, jako zakończenie mantry. Oznacza również ofiarowanie i wypowiada się wrzucając rzeczy w ogień, składając ofiarę. Jednak autor sugerował, że znaczy również siłę napędzającą świat. I w samej rzeczy to znaczenie pasuje, prawdziwe widzenie (bodhi) napędza bieg wydarzeń, bo przebudzony umysł zawsze widzi gdzie ma się udać. Co więcej osiąga je się przez odrzucenie przywiązań, minionej chwili, więc jest to ofiara. W każdej chwili, w ogniu ofiary zostawiam swoją poprzednią chwilę.