Polskie spory w świetle teorii cywilizacji F. Konecznego

Ostatnio przeczytałem „O wielości cywilizacyj” Feliksa Konecznego. Główną przesłanką tej książki jest fakt, że ludzie z różnych stron świata w różny sposób rozwijali się. W konsekwencji, w różny sposób organizowali życie społeczne, a sposób tej organizacji nazywa właśnie cywilizacją. Każdy człowiek zaś z jakiejś cywilizacji pochodzi, wyznaje światopogląd zbieżny z jakąś cywilizacją. Przynależność do danej cywilizacji warunkuje zachowanie osoby w społeczeństwie i styl rządzenia jakiego będzie oczekiwać lub sprawować.

Jednak zasięg cywilizacji nijak nie pokrywa się z granicami państw, w jednym państwie może przebywać wiele cywilizacji, a mało która cywilizacja nie wychodzi poza kraj w którym powstała (zdaniem autora, w Polsce i Europie w ogóle, mamy aż 4 różne cywilizacje). Jak można domyśleć się, cywilizacje mogą mniej lub bardziej kłócić się ze sobą nawzajem, taka walka rzeczywiście daje się obserwować i patrząc pod tym kątem, obraz świata i polityki nabiera nowego sensu.

W tym artykule

  1. Zastrzeżenia
  2. Cywilizacje w Polsce
  3. Organizm naczyń połączonych
  4. Podsumowanie

Zastrzeżenia

Zanim przejdę do dalszych rozważań, chciałbym zauważyć, że książka zaledwie przeciera szlaki dla teorii cywilizacji (nic mi nie wiadomo, żeby ktokolwiek w większym zakresie, zajmował się tym problemem przed lub po nim). Autor sam podkreśla, że jest to obraz roboczy, konieczny punkt wyjścia dla dalszych rozważań. Zaznacza, że wymienia tylko cywilizacje, które może scharakteryzować (jako przykład podaje cywilizację tybetańską, która istnieje, lecz brak danych żeby ją dobrze opisać).

Podkreśla również, że cywilizacje istnieją i zmieniają się w danym czasie; jako, że książka powstawała pod koniec lat 20 XXw. W związku z tym, w tym czasie jakaś cywilizacja mogła przestać istnieć, a jakaś mogła powstać; zaś te które dalej istnieją, prawdopodobnie zmieniły się, choć pewnie rozwijają się w podobnym duchu co dawniej. W dalszej części spróbuję odnieść opis z książki ze współczesnym światem.

Ze swojej wiedzy, mogę zarzucić autorowi daleko posuniętą ignorancję w stosunku do cywilizacji Chin i Indii (choć czego można się spodziewać po Europejczyku na początku XXw.?), krótkie rozdziały poświęcony buddyzmowi i hinduizmowi nadaje się do spalenia (o religii sikhów pewnie nawet nie słyszał).

Autor nie rozumie myśli wschodu i, w ogóle, popełnia błąd przed którym sam przestrzega — zakłada, że cywilizacja zawsze rozwija się takimi samymi ścieżkami. Zauważa, że Chińczycy nie mają w zwyczaju stosować abstrakcji (i rzeczywiście języki chińskie raczej nie są przystosowane do tego). Nie pomyślał nawet, że może posiadają inne sposoby myślenia, których działanie wymyka się silnie sformalizowanemu myśleniu zachodniemu?

W książce próbuje opisywać różne czynniki, które miałyby wpływać na odmienności cywilizacyjnej i tu czasem zdaje się wyciągać pośpieszne wnioski. Z rezerwą patrzyłbym na przekonanie, że jeśli w państwie istnieją dwie cywilizacje to zawsze będą ze sobą walczyć, lepsza (autor wartościuje cywilizacje, doceniając tylko cywilizację łacińską, reszta to dla niego zwyrodnialcy lub dzikusy) będzie się degradować pod wpływem drugiej, a jeśli nie zwycięży ta dotąd panująca to kraj popadnie w stan acywilizacyjny (czyli życie społeczne będzie musiało zacząć się od zera).

Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że cywilizacji nie należy szeregować jako lepsze i gorsze. Mogę się zgodzić, że są cywilizacje mniej i bardziej rozwinięte, jednak zobaczymy w dalszej części, że bardziej rozwinięty nie zawsze jest lepszy, zwłaszcza jeśli rozwój pójdzie w złą stronę. Dodatkowo, zobaczymy, że mniej rozwinięte cywilizacje mają pewną przewagę w ewentualnym starciu.

Poza tym, kto świadomie podróżuje ten wie, że cywilizacje i kultury rozwijają się w różnych kierunkach, w dużym stopniu zależnym od okoliczności. Dlatego raczej byłbym za wymianą doświadczeń, która z pewnością może zachodzić na poziomie jednostki. Z drugiej strony sądzę, że jeśli dialog między cywilizacjami może zachodzić to nie dzieje się to tak po prostu. Skłonny jestem sądzić, że tendencja jest, jak najbardziej, ku wzajemnemu zwalczaniu się. Jednak, nawet jeśli nigdy taki dialog nie zaszedł nie znaczy, że nigdy nie zajdzie.

Pomimo tych zastrzeżeń, jednak nie da się zaprzeczyć, że Koneczny tworzy klasyfikację, która zdaje się dobrze odzwierciedlać rzeczywistość. Cechy, które przypisuje poszczególnym cywilizacjom dobrze pasują do nurtów społecznych i politycznych, które mamy w Europie, zwraca uwagę na istotną lukę w dotychczasowym rozumowaniu o polityce; pozwala również uciec od niedoskonalszego myślenia o polityce wewnętrznej w kategoriach lewicy i prawicy czy kapitalizmu i komunizmu.

Uważam, że warto by ogół społeczeństwa zdał sobie sprawę z sytuacji, a ta teoria daje do myślenia. Inaczej, nie wróżę przyszłości zachodowi. 但我曾学习中文,和你怎么?哈哈哈。

Cywilizacje w Polsce

Koneczny wymienia cztery cywilizacje istniejące w Europie: łacińską (kontynuację tradycji Imperium Rzymskiego przed upadkiem, związaną z Kościołem Katolickim), bizantyjską (która miała narodzić się w Bizancjum, poprzez wpływ wschodnich cywilizacji i doprowadzić do upadku Rzymu), turańską (pochodzącą ze stepów środkowej Azji, jest przeważającą siłą w Rosji, odkąd była podbita przez Złotą Ordę) i żydowską (związaną ściśle z judaizmem, wyjątkową tym, że poświęca ekspansję na rzecz wysokiego standardu życia społecznego). Napiszę teraz pokrótce parę słów o każdej z nich, z jakimi poglądami się wiążą i co z tego wynika.

Cywilizacja łacińska

Oryginalnie, cywilizacja łacińska dominowała w Polsce, od Chrztu Polski, również po rozbiorach (każdy zaborca zaszczepiał inną cywilizację!). Zdaje się, że nawet w PRL, pomimo silnych wpływów ZSRR, zwalczania wpływów łacińskich, ta cywilizacja dalej dominowała. Od 1989 roku obserwujemy jej silny zanik.

Autor bardzo chwali cywilizację łacińską, jako wyjątkową pod wieloma względami. Uważa ją za jedyną cywilizację, w której istnieje wolność jednostki. W cywilizacji łacińskiej, prawo ma za zadanie definiować tylko podstawy życia społecznego, te ścisłe i nienegocjowalne.

Obok państwa, w dużej mierze niezależnie od niej, istnieje Kościół (choć w jego miejsce mogłaby być jakakolwiek inna instytucja religijna), której zadaniem jest krzewić w narodzie etykę, moralność, nadawać kierunek ich dążeniom. Myślę, że dopuszczalny byłby model, w którym wszystkie religie są równouprawnione, a państwo zachęca (lub nawet zobowiązuje) obywateli do wybrania, którejś z nich.

Wszak głównym celem religii, jest tutaj promowanie moralności i etyki. Argumentem za takim rozwiązaniem jest to, że są pewne pożądane postawy, których nie da się wymusić. Wymusić można posłuszeństwo, ale nie proaktywność, nie wyznawanie wartości, nie poczucie współodpowiedzialności za dziedzictwo narodowe i za budowanie dobrych warunków dla przyszłych pokoleń.

Moralność ma również tę zaletę, że prawo nie może zabronić postaw aspołecznych — może je najwyżej utrudniać — moralność zaś może. Dobrze wychowany i wykształcony obywatel będzie rozumiał, że wykorzystywanie innych jest krótkowzroczne. Dzięki takiemu rozwiązaniu obywatele zdają się też (zobaczymy analizując cywilizację bizantyjską) bardziej skupiać na treści niż formie. Państwo istnieje dla obywateli, a nie obywatele dla państwa. Są to ważne cechy światopoglądu, po których można rozpoznać wpływ cywilizacji łacińskiej.

Koneczny uważa, że tylko cywilizacja łacińska osiągnęła historyzm — świadomość dziejową. Pozostałe cywilizacje umieją liczyć czas, ale tylko łacińska ma używać historii do określania prawidłowości dziejowych, odnoszenia obecnej sytuacji do podobnych sytuacji w przeszłości. Myślę, że to też jest znamienne, prawica (w Polsce, prawica to prawie to samo co cywilizacja łacińska) bardzo dużo odnosi się do przeszłości, chętnie przywołuje analogie do podobnych sytuacji w przeszłości. Uzasadnia również swoje postulaty tym, że potwierdziły swoją skuteczność w przeszłości. Zwykle zwraca uwagę na problemy, które występowały wcześniej, jednak uważa, że należy je naprawiać, nie zaś szukać całkowitej zmiany porządku społecznego.

Oczywiście nie znaczy to, że lewica nie uprawia historii, raczej o to, że w swojej narracji raczej mówi, że historia nie musi się powtarzać, że możemy stworzyć nowy porządek pomimo, że nigdy wcześniej tak nie było (moja interpretacja, lewica rzadko mówi o tym co było i dlaczego było). Moim zdaniem jest to pogląd słuszny i konieczny dla rozwoju, ale znów, tylko jeśli zdamy sobie dobrze sprawę z przyczyn, które nie pozwoliły na to w przeszłości. Tego niestety mi na ogół brakuje w narracji lewicowej.

Z resztą, trzeba zauważyć, że wychodzi tutaj wysoki brak precyzji określenia „lewica”, bo zarówno Eurobiurokracja jest lewicowa, jak i anarchizm (w kontekście historyzmu i lewicy, od razu pomyślałem o Davidzie Graeberze). Wobec powyższego, anarchizm może też mieścić się w cywilizacji łacińskiej, bądź tworzyć nową cywilizację z niej wynikającą, wszak wyznaje podobne wartości, stawia sobie podobne cele (jednak nie zgadza się co do środków, zwłaszcza tradycji). Tę bliskość można lepiej zobaczyć jeśli porównamy z następną cywilizacją.

Cywilizacja bizantyjska

Podobnie jak cywilizacja łacińska, ma mieć swoje korzenie w tradycjach starożytnego Rzymu. Miała jednak być skutkiem oddziaływania wschodnich cywilizacji i greckiej kultury (którą autor krytykuje za niezdolność do utworzenia trwałego państwa, zbytniego rozdrobnienia, braku spójności). W Bizancjum miało dojść do odwrócenia hierarchii wartości, cesarz stając się przedstawicielem Boga i głową Kościoła niweczył niezależność Kościoła dając państwu i prawu władzę absolutną. Oznaczało to odejście od wartości, które realizował dotąd Kościół. Skoro cesarz miał być namiestnikiem Boga, prawo było świętością, siłą rzeczy idealną. To miało doprowadzić do przekonania, że co jest legalne jest moralne (czyli zasadniczo upadek moralności).

Ze względu na brak właściwej moralności, prawo musiało definiować życie publiczne coraz bardziej, aby minimalizować zachowania antyspołeczne. Wraz z tym, bardzo duża ilość biurokracji, i w ogóle, tendencja do przerostu formy nad treścią (bo dotąd to Kościół dbał o to, żeby była treść do ujęcia w formę). Myślę, że takie zmiany były ściśle związane z tym, że dotychczasowy porządek wymagał tego, żeby obywatele przestrzegali zasad gry. W obliczu dużej ilości ludności napływowej, taki system nie mógłby funkcjonować. Zdaje się też, że takie rozwiązanie sprawiło, że Imperium Bizantyjskie wywierało bardzo silny wpływ na państwa ościenne, uzależniając je od siebie politycznie i gospodarczo.

Czy skojarzenia z Unią Europejską nie narzucają się same? Czy aby współczesny, lewicowy światopogląd nie wpasuje się bardziej w ten model? Państwo i prawo są niekwestionowane, rządzący mądrzy i idealizowani, nawet w obliczu jawnej niekompetencji (oczywiście są uznawani za idiotów, a mimo to ich autorytet jest wysoki, ludzie się podporządkowują nawet jeśli rząd działa niezgodnie z prawem).

Postulaty lewicowe są zazwyczaj bardzo konkretne (w odróżnieniu od prawicowych, które bardziej odnoszą się do wartości), dotyczące konkretnych spraw. Czy nie obserwujemy powszechnego upadku moralności i poglądu, że co jest zgodne z prawem jest dobre? Dlatego też, zwykle Unię Europejską i jej sympatyków kojarzy się z tą cywilizacją (co też ma pewne uzasadnienie historyczne).

Prawica na ogół odrzuca ten Bizantyzm ze względu na ograniczenie wolności osobistej, upadek wartości i moralności. Uważam jednak, że jest to ocena trochę niesprawiedliwa. Oczywiście, kto umie korzystać z wolności, nie chce jej oddać; jednak jest to ocena subiektywna. Z perspektywy państwa, przyzwyczajenia obywateli znaczą tylko tyle na ile są rozpowszechnione. Wolność garstki umiejących z niej skorzystać, da nieporównywalnie mniej korzyści co reszta przyniesie strat wynikających z nieumiejętności określenia wartości w swoim życiu. Obiektywnie rzecz biorąc, ustrój polityczny powinien być dostosowany do ogółu społeczeństwa. Myślę, że odzwierciedleniem tej konieczności jest cywilizacja bizantyjska. Wydaje mi się, że Konecznemu umyka ta prosta prawidłowość. Ona prowadzi do podziału na lepsze i gorsze. Pod wpływem imigrantów, poziom ucywilizowania ludzi może spaść, w wyniku takiej konieczności, jednak nie znaczy to zawsze straty w dłuższej perspektywie.

Myślę, że za dobry przykład mogą posłużyć kraje takie jak Niemcy i Wielka Brytania, które przez długi czas czerpały korzyści z imigracji i dawały radę z asymilacją. Stąd raczej byłbym za przekonaniem, że co najwyżej nadmierna imigracja prowadzi do degeneracji (pewnie próg zależny jest zarówno od ilości rdzennych mieszkańców jak i sytuacji ekonomicznej kraju).

Wreszcie, nie sposób pominąć faktu, że prądy lewicowe koncentrują się na pewnych, ważnych problemach społecznych, które istnieją, są aktualne, w dużej mierze wynikają z konieczności przystosowania się do nowych czasów (jak cywilizacja łacińska przystosowała się do rewolucji przemysłowej, nie mówiąc o następnych przełomach?). Rozsądzanie zasadności postulatów lewicy i, co pewnie jeszcze ważniejsze, sposobów realizacji to temat rzeka. W tym miejscu zaznaczę tylko tyle, że należałoby się skupić na faktycznych celach tych ruchów i poszukiwać lepszych rozwiązań.

Jednak, aby zilustrować problem, podam przykład — równouprawnienie kobiet. Cel jak najbardziej szczytny, choć bardzo niezrozumiany. Jeśli głębiej zastanowimy się, problem nie tkwi w prawie — kobiety są dyskryminowane nie dlatego, że prawo na to pozwala (jest to ledwie czynnik sprzyjający). Przyczyna tkwi głęboko w samej cywilizacji i kulturze. Mężczyźni dominowali w kreowaniu porządków politycznych, filozofii i nauki — kobiety musiały się temu podporządkowywać.

Prawdziwa równość zajdzie wtedy gdy kobiety wytworzą filozofię, która mogłaby przyjąć ich perspektywę widzenia świata. Bez tego kobiety zawsze będą się tylko dostosowywać do reguł i pojęć stworzonych przez mężczyzn by służyły ich celom. Zasadniczy problem polega na tym, że chyba jedynym sposobem cywilizacji bizantyjskiej, żeby to osiągnąć jest spowodować degradację cywilizacyjną do momentu, w którym różnica zaszła i pozwolić na renegocjację warunków w sposób pierwotny.

Jest to dość katastroficzna wizja dla każdego, kto ceni tradycję i dorobek ludzkości. W tym miejscu warto sobie uzmysłowić jednak, że głupim jest stawiać opór bizatyzmowi z tejże przyczyny. Dzieje się tak dlatego, że to zawsze będzie nierówna walka. Bizantyzm powstał na tych samych podstawach co cywilizacja łacińska, schemat jej zdominowania jest dobrze znany i wysoce skuteczny. Myślę, że główną siłą bizantyzmu jest tutaj to, że używa dokładnie tych samych pojęć co cywilizacja łacińska, jednak pojęcia te zostają przedefiniowane.

Nie oszukujmy się, większość tych niuansów nie wyłapie i bardzo polubi nową narrację, która jest atrakcyjna, brzmi rozsądnie (bo jest podparta dobrze ugruntowanymi przekonaniami, choć opartymi na starych definicjach). To stawia resztę społeczeństwa w znacznej mniejszości i raczej prowadzi to do sytuacji nec hercules contra plures. Już więcej nadziei widzę w przystosowaniu się do bizantyzmu i próby zaszczepiania swoich wartości na jego gruncie.

Ponadto, zdobycze cywilizacji łacińskiej mogłyby posłużyć za podstawę dla rozwiązania takiego problemu w mniej destruktywny sposób. Gdyby tylko łacińczycy umieli się odnaleźć w cywilizacji bizantyjskiej, mogliby wnieść w nią wiele usprawnień, co prawdopodobnie zostałoby docenione.

Cywilizacja turańska

Pewnie zasadnym byłoby uważać, że wygra cywilizacja bizantyjska. Jednak nie jest to takie proste, bo temu sporowi bacznie przyglądają się jeszcze dwie inne cywilizacje. Pierwszą z nich jest cywilizacja turańska. Jak już wspomniałem, obecnie głównym ośrodkiem tej cywilizacji jest Rosja (i pozostałe kraje byłego ZSRR), Koneczny zaznacza, że choć początkowo Ruś była pod wpływem Bizancjum i przyjęła prawosławie, jednak późniejszy wpływ turański go zdominował.

Dla Konecznego, cywilizacja turańska to dzikusy, nie posiadające żadnych struktur, władzę absolutną, a jedynym celem jej istnienia jest wojna. Kto śledzi rosyjskojęzyczne źródła (np. День ТВ(Dzjeń TV)), widzi, że mogło tak być w czasach Konecznego (dużo jest dyskusji o historii ZSRR i jaki olbrzymi skok cywilizacyjny się w nim dokonał). Niewątpliwie w Rosji jest wielu ludzi, których rozwój cywilizacyjny ominął, jednak istnieje spora liczba wykształconych ludzi, w moim odczuciu, nawet lepiej niż w Europie, choć to wysoko subiektywne odczucie.

Wydaje mi się, że mogę trochę powiedzieć o cywilizacji turańskiej, bo w moim odczuciu, do niej właśnie przynależę. Zawsze mogłem zrozumieć Polaków (chyba, że ze wschodu — Białystok, Lublin, Rzeszów) tyle co nic; na Rusi zaś czuję się jak ryba w wodzie. Ilekroć bywałem w Ukrainie zawsze czekały na mnie jakieś przygody i nieoczekiwane znajomości.

Ma to swoje słabe strony, uczenie się dyscypliny, punktualności i planowania są dla mnie szalenie trudne. Funkcjonowanie w społeczeństwie kapitalistycznym również nie jest łatwe, obce i niezrozumiałe. Też wyrobienie nawyku logicznego, zdyscyplinowanego myślenia potrzebowało wiele czasu.

Po przebrnięciu przez trudności zaś mogę czerpać z niewątpliwych zalet. Największą zaletą jest to, że nie pochłaniają mnie tak bardzo społeczne konflikty, bo nie zostałem wychowany ani w jednej ani drugiej narracji. Raczej rozumiem racje jednej i drugiej strony. Gdziekolwiek podróżuję, uczę się miejscowej kultury i wzbogacam tym moją własną, bo nie przeszkadzają mi wpojone kiedyś poglądy. Nie byłem nigdy przywiązany do żadnego stronnictwa, więc nie mam motywacji, żeby stawać w ich sporach. W jakim stopniu to wpływ cywilizacji, a na ile bycia w mniejszości, trudno stwierdzić.

Odnajduję w sobie też podejście do władzy, typowe dla krajów Rusi. Władza robi swoje, a lud swoje, tak długo jak władza nie posuwa się za daleko i nie jest zbyt nieudolna, wszystko jest w porządku. Jeśli władza zostanie obalona, znaczy, że była nieudolna, dajemy szansę nowej władzy. Nie mieszam polityki z moralnością — te dwie dziedziny nie mają nic ze sobą wspólnego. Polityka od tego jest, żeby obywatel mógł wierzyć w moralność i sprawiedliwość na świecie (dlatego całe zło i niesprawiedliwość bierze na siebie). Wszelkie spory światopoglądowe czy religijne są mi raczej obce. Myślę, że fenomen Wladymira Wladymirowicza i Aleksandra Hryhorawicza w tym kontekście jest całkowicie zrozumiały.

Pojawiają się głosy, że PiS reprezentuje cywilizację turańską, myślę, że jest to diagnoza słuszna. Chyba najbardziej rzucającym argumentem za tym jest to, że wobec strajku kobiet i związanymi z nimi antychrześcijańskimi aktami, rząd tylko eskaluje konflikt. W kontrowersyjnym przemówieniu, Prezes Kaczyński nawoływał ludzi do chronienia kościołów. Innymi słowy powiedział, państwo (policja, wojsko) nic z tym nie chce zrobić, bijcie się, w to mi graj. Rządy Prawa i Sprawiedliwości są też bardzo populistyczne, bardzo uważają, żeby nikomu nie nacisnąć zbytnio na odcisk.

Zobaczcie jak rozgrywają pandemię. Na początku, podobno próbowali rozwiązania na Borisa (nie wiem dokładnie, bo byłem za granicą), jednak media zrobiły swoje i musieli za głosem ludu wprowadzić ograniczenia (jak już wspomniałem, nie jestem pewny jak było, ale patrząc na stan obecny jest brzmi to całkiem wiarygodnie). Jednak jak wprowadzają ograniczenia? Zostawiają kruczki prawne — chcesz noszenia maseczek? Przecież trzeba, dobrze robimy! Nie chcesz, godzi to w twoją wolność? Nie noś, powiesz policjantowi, że rozporządzenie nie działa, postraszysz go BSWP to odpuszczą. Wprawdzie wprowadzili już stosowną ustawę, ale bronili się przed tym jak mogli.

Nie wiem czy uda im się utrzymać przy władzy, ale grają całkiem umiejętnie, świetnie wykorzystują naiwność cywilizacji łacińskiej i bizantyjskiej — tamci wierzą, że wszyscy są tacy sami, nie biorą pod uwagi różnic cywilizacyjnych, nie są ich świadomi. Próbują oceniać PiS w kategoriach swoich przekonań i wyciągają błędny wniosek, że są głupcami. Tak naprawdę są przebiegli i bezlitośni. Dla nich kara nie jest karą tylko ewentualnym kosztem, perspektywa ukarania jest prawdopodobnym kosztem. Trzeba to rozumieć.

Warto jednak zauważyć, że choć reprezentują tę samą cywilizację, nie popieram ich. Przede wszystkim cenię wszystkie cywilizacje, z którymi miałem styczność, nie podoba mi się ich niszczenie, wolałbym żeby zaszło porozumienie. Być może takie się zdarzy jeśli będziemy wszyscy mieli świadomość sytuacji, w której się znajdujemy.

Cywilizacja żydowska

Ostatnią cywilizacją, która zdaniem Konecznego istnieje w Polsce i Europie w ogóle, jest cywilizacja żydowska, ściśle związana z judaizmem, który w dużej mierze określa zasady funkcjonowania społeczeństwa — dlatego wierzący żydzi mają stanowić odrębną cywilizację. Niestety nie wiem jak to się ma do żydów jako grupy etnicznej — nie mam wątpliwości, że mają swoją odrębną kulturę, ale czy mają wyjątkowe poglądy na temat życia społecznego czy też asymilują się pod tym względem ze społeczeństwem w którym żyją?

Nie ulega jednak wątpliwości, że tworzą oni specyficzną cywilizację. Na ogół nie tworzą państw, nie licząc Izraela, lecz żyją w małych społecznościach, do których można dołączyć (zgodnie z tradycją, wyznawanie judaizmu jest tożsame z przynależnością do narodu żydowskiego), choć, w odróżnieniu od większości innych religii, wcale nie zabiegają o nowych członków.

Jednocześnie raczej są otwarci na ludzi z zewnątrz, w synagogach odbywają się wydarzenia kulturalne i towarzyskie, dostępne dla wszystkich (np. parę razy brałem udział w turniejach brydżowych w miejscowej synagodze); przecież słyną z żyłki handlowej i przedsiębiorczości. Z mojego doświadczenia, żydzi są bardzo mili i gościnni, raczej pozytywnie się tym wyróżniają.

Pewnie, zgodnie z tym co mówi pismo święte, mają podwójny standard, dla swoich i nie swoich, lecz raczej przypuszczam, że to działa raczej na korzyść ludzi z zewnątrz, raczej starają się być bardziej grzeczni, nie wchodzić w zbytnią poufałość, żeby utrzymywać dobry wizerunek. Oczywiście na ogół, w każdej grupie ludzi znajdą się czarne owce; poza tym są ludźmi, jeśli zaleźć im za skórę, reagują z właściwą sobie skutecznością.

Co ciekawe, choć nie mają ekspansywnego charakteru, raczej stanowią mniejszość, niezdolną do tworzenia siły politycznej w danym kraju, są bardzo solidarni w skali międzynarodowej. Widzę bardzo pozytywne cechy takiego rozwiązania. Jak zauważyłem już wcześniej, wpuszczanie zbyt dużej ilości obcych do społeczności ma destruktywny charakter, wszelkie cywilizowane sposoby życia społecznego działają tylko gdy znaczna większość przestrzega reguły gry. Wydaje mi się, że jest to jedyny znany mi porządek życia społecznego, jakim można stworzyć społeczność działającą w wysokich standardach moralnych.

Organizm naczyń połączonych

Myślę, że z owego porównania możemy zobaczyć, że określanie cywilizacji jako lepsze i gorsze nie jest stosowne. Można powiedzieć, że cywilizacja łacińska odeszła najdalej od stanu naturalnego, wykształciła kulturę i moralność, która pozwala obywatelom na duży stopień swobody ze strony prawa. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie, bo prawo może działać tylko tam gdzie dotrze wymiar sprawiedliwości, musi wszystko ściśle określać, a wiele wypadków życiowych jest zbyt zawiłych, by zamknąć je w ścisłe reguły. Liberalne prawo pozwala też na znacznie większą różnorodność.

Z drugiej strony, taki stan rzeczy może dobrze funkcjonować tylko w odpowiednio wychowanym i wykształconym społeczeństwie, co sprawia, że jest ono wrażliwe na zbyt duży napływ ludzi nie rozumiejących tego porządku. Cywilizacja bizantyjska stanowi pewnego rodzaju kompromis, pozwalający przetrwać.

Dlatego cywilizacja bizantyjska nie polega na wykształceniu poddanych — raczej prowadzi do konfliktów (jakie obecnie obserwujemy), które poprzez selekcję naturalną doprowadzą ostatecznie do jakiegoś stanu równowagi. Skoro lud nie umie ze sobą rozmawiać i rozstrzygać sporów, niech się nauczą, dobrze im to zrobi. Kto wie, może inny sposób nie jest realny? Może ludy uczą się tylko na własnych błędach?

Niesie ona ze sobą również postulaty konieczne ze względu na nowe czasy, nowe warunki. Stanowi również głos sprzeciwu dla podziału na elity i rządzonych. Jest to prąd reformujący stary porządek, bodziec do przystosowania się. Czas pokaże czy cywilizacja łacińska opierała się zbyt długo, żeby przetrwać ostateczny cios. Przypuszczam, że tak może być.

W czasie gdy te dwa nurty ścierają się ze sobą, najwięcej korzystają postronni. Cywilizacja turańska, przyglądając się konfliktowi uczy się od obu stron, nie opowiadając się po żadnej z nich. Poprzez bezstronność, świeżość poglądu, w chwili gdy największe cywilizacje ścierają się, nadrabia cywilizacyjną przepaść, jednocześnie poprawiając najoczywistsze błędy swoich poprzedników.

A żydzi? Żydzi robią swoje good for them.

Myślę, że ten proces to naturalna kolej rzeczy, z której należy zdać sobie sprawę. Jednocześnie, warto pamiętać, że w każdym momencie możemy sobie to uświadomić i skorygować kurs. Zrezygnować z dziejowego pędu prowadzącego wciąż i wciąż do wzrostów i upadków, a obrać ścieżkę wykorzystującą tę dziejową machinę.

To znaczy, połączenie cywilizacji bizantyjskiej i łacińskiej zdarzy się tak czy inaczej. Od nich jednak zależy czy nastąpi to poprzez wzajemne zniszczenie, a turańczycy staną się nowym powiernikiem zjednoczonej cywilizacji; czy może strony opamiętają się i doprowadzą do zjednoczenia w sposób godny cywilizowanych ludzi.

Jest też taka możliwość, że uświadomione jednostki zwaśnionych cywilizacji uznają sytuację za beznadziejną i zdecydują się odłączyć od dążących do upadku gigantów i zapoczątkować nowe ruchy mające reprezentować nowe cywilizacje. Jak już wspomniałem, możliwe, że anarchizm jest prekursorem takiego zjawiska. Dla takich ruchów, prawdopodobnie cywilizacja żydowska może być źródłem rozwiązań.

Podsumowanie

Jak zobaczyliśmy, teoria cywilizacji Konecznego może okazać się bardzo owocnym sposobem patrzenia na nauki społeczne. Wyjaśnia też dlaczego tradycyjne podziały na lewicę i prawicę, kapitalizm i komunizm, demokrację i totalitaryzm zawodzą. Pokazuje, że najbardziej liczy się mentalność ludzi, system polityczny jest raczej odzwierciedleniem pierwszego. Zwraca też uwagę na to, że błędnym jest postrzeganie jakoby w świecie ścierały się dwa przeciwne sobie nurty. Patrząc na klasyfikację cywilizacji widzimy, że sprawa jest znacznie bardziej złożona.

Jestem zadowolony z tego jak teoria ta działa dla sprawy polskiej, ale na pewno wymagałaby wiele pracy by rozciągnąć je na skalę światową. W końcu, w skali światowej na starciu łacińsko-bizantyjskim korzysta jeszcze większy gracz — cywilizacja chińska. Również Indie próbują wykorzystać sytuacje — pytanie na ile posługuje się ona modelem cywilizacji bramińskiej, którą opisuje Koneczny. Z pewnością obie te cywilizacje wymagają lepszego opisu. Jak wspomniałem, Koneczny się nie popisał w tym zakresie.

Ciekawe wnioski wynikają z analizy przypadku współczesnej Polski i Europy. Możemy zobaczyć jak cywilizacje podlegają ewolucji oparte o selekcję naturalną. Jak różnorodność dążąca do równowagi generuje postęp. Możemy wyłonić różne narzędzia cywilizacyjne, które były lub są w użyciu. Widzimy, że kończą się dobre czasy Zachodu, cofnięcie się w rozwoju. Uważam za stosowne dobrze zapamiętać wolność i moralność — jakie ważne znaczenie może mieć dla cywilizacji, kiedy mogą istnieć.

Warto zachować dla potomności opisy tego co udało nam się osiągnąć, by w sprzyjających okolicznościach te osiągnięcia mogły być przywrócone. Tymczasem można próbować znaleźć dla nich miejsce w nowym porządku świata.